Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/201

Ta strona została przepisana.
VII.
Gody małżeńskie u Kornowiców; Księdza Proboszcza uwagi nad obyczajami Polaków na Śląsku; Boncyka wspomnienia o czasach dawnych; Marcina Grabary opowiadania, a Tomka Kortyki sprostowania o starym kościele miechowskim; zabawne kroniki szkolne i powiatowe starego Boncyka; ksiądz Proboszcz doczytuje się z pergaminów wieży, jakie były początki Miechowic; dzwonią na pacierze.


Kto chce widzieć, co je lud, pije, jak się cieszy
U Kornowica, prędko co ma nóg, niech śpieszy,
Bo chłopom miski nie żart: kiedy jeść, to jedzą,
Gdy pić, piją; przy próżnym stole nie usiedzą,

Lecz pójdą na Szkarotkę, tam zagra Wincenty

Karczmarczyk z swą kapelą, a Miechowskie pięty
Koło sławnego słupa ukażą swe sztuki:
Że, jak świetni praojce, tak tańczą ich wnuki!
A karczma już nie próżna! Młodzież się znudziła

10 
Przy obiedzie bez końca; więc drogę skręciła

Ku Szkarotce; tam, w głośnej siedząc pogadance,
Umizga się Jaś Kasi, Stach Magdzie, Grześ Hance.
Lecz starsi jeszcze siedzą w obszernej stódołe.
Tam w szerokiem i długiem, jakie gumno, kole

15 
Siedzi Rozbark pow ażny, czerstwe Rozbarczanki,

Każda z nich na dwóch stołkach; dalej Przedmieszczanki,