Moja siostra, Twa matka, bojąc się Betsaby
Losu, zmarła z bojaźni; snać ją Bóg wziął, aby
Czyste jej imię tobie w życiu przyświecało.
I ty masz nieprzyjaciół! Ciebie ukrywało
Tu uczyłeś się pracy, pacierza, pokory,
Żyj więc, jak Bóg przykazał! Ja mam dokumenta,
Przeznaczone dla ciebie, w których pewność święta
Opisuje twe imię, bogactwa i prawa.
Lecz serce będzie smutne, możno zakrwawione,
Kiedy zoczysz rodziców ślady znieważone.
Jednakowóż zrób, jak chcesz — serce me ci wszędzie,
Czy tu, czy w oddaleniu błogosławić będzie!«
Spuścił głowę ku ziemi, lecz w ciężkiem westchnieniu
Szukał ulgi dla serca. Tak zasmucon siedzi
Chwilę długą; — nie słyszy — żadnej odpowiedzi,
Podniósł głowę, — Tadeusz podle niego klęczy,
»Ojcze, Ojcze! bądź Ojcem!«
Nazajutrz, dzień pogodny Judy Tadeusza, —
Pustelników rzecz ważna do podróży zmusza.
Lecz któżby w nich był poznał wczorajszych płaczących?
Tadeusza — to wiosna, a Ojca spojrzenie —
To słońca jesiennego grzejące promienie!
Przed zwierzchnością bytomską starzec ważne akta
I pieczęci rozkłada, przypomina fakta,
A nim miesiąc upłynął, młody a bogaty
Pan Tadeusz Zborowski, magnat po kądzieli,
Lasami i polami z Bytomiem się dzieli.