Kościół nowy ożyje stu głosów hałasem,
Pryncypałem, pastorem, fletmi, puzanami,
Potem słusznie zaśpiewa Ksiądz Proboszcz: »Pan z wami!«
Dopiero, jak się nagram, naśpiewam, nacieszę,
A Bóg zawoła: umrzej! — powoli pospieszę.
Bom był ojcom i wnukom dobrym bakalarzem.
Tam też spocznie Ksiądz Proboszcz. Myśmy pracowali
Społem, w wspólnym też będziem grobie spoczywali,
Jak Piotr z Pawłem. Ksiądz nosił miecz słowa bożego
„Panie Pawle z imienia, a Piotrze w urzędzie!” —
Odrzekł Proboszcz z powagą — „mnie tam leżeć wszędzie,
Bo pomnik nie sąd boży! Świat w nagrobkach chwali
Wielu, których w wieczności straszny ogień pali;
Których w miarę ich zasług chwalą w niebie Święci!
Weźmyż przykład z kościoła. Któż wśród tych bezdroży,
Śród lasów, bagnisk, stawów ten przybytek boży
Na tym kłębku glinianym wystawił? Tu wieki
A któż był pośrednikiem?” — Śród takiej rozmowy
Wolno idąc, przybyli, aż gdzie cmentarz nowy
Górkę łąki Krzonowej nowemi murami
Obejmował; naprzeciw uwieńczon drzewami
Starej świątyni Pańskiej już niecałe mury. —
Niegdyś śmigał kościółek wieżą nad kasztany,
Nad topole, a białe na wschód słońca ściany