gach wtrąconych, czasami zaś przejmuje zwroty i charakterystyczne terminy. Wgłębieniu się w myśl Pana Tadeusza zawdzięczamy częste użycie epitetu: stary i najstarszy jako równoważnika: ostatni, bo Bonczyk chciał także uwiecznić plemię zanikające. Najważniejszą wszakże nauką, zaczerpniętą z Pana Tadeusza, jest uchwycenie tonu, jak należy opiewać mały światek polski od ziemi i przyrody począwszy, a skończywszy na przekazywanem przez jedno pokolenie ludzkie drugiemu dziedzictwie, tonu wyjątkowego, w którym według spostrzeżenia Krasińskiego Odysea pomieszała się z Don Kichotem, który zaś prowadził do malarstwa raczej rodzajowego na wzór holenderski niż heroicznego na wzór włoski. Bonczyk poszedł dalej w tym kierunku niż Mickiewicz i dlatego Kraszewski słusznie widział w ks. V „istny obrazek flamandzki”, my zaś tę właściwość rozciągnąć możemy na cały niemal poemat.
Jest atoli w Starym Kościele Miechowskim wpływ jeszcze jednego wielkiego poety przeszłości: Horacego. Ironiczne spojrzenie na świat, pełne rezerwy odnoszenie się do uznawanych przez małe umysły wielkości, odnajdywanie uroku i wartości w rzeczach i ludziach małych — to główne objawy tego wpływu, przedziwnie pogodzone z religijnością chrześcijańską poety górnośląskiego.
Inne w pływy literackie, np. powieści Fritza Reutera lub Aleksandra Dumasa, są drobne i nie wpływają na technikę epicką Bonczyka.
Wyliczone poprzednio wskazówki z dzieł epickich przeszłości posłużyły Bonczykowi do uporządkowania i częściowego ukształtowania materjału, nie umniejszyły wszakże jego samodzielności. Chciał świadomie stosować się do wymagań poetyki, nie godził się jednak na złożenie im w ofierze czegokolwiek ze wspomnień bądź miłych sercu bądź koniecznych dla podkreślenia swoistości uwiecznianego w poemacie światka miechowskiego. Czynił to również świadomie, zdając sobie dobrze sprawę, że powstaną skutkiem tego braki i uchybienia, ale dla ich usunięcia musiałby cały plan opowieści wywrócić niemal zupełnie (list łaciński do Chłapowskiego), a tego właśnie nie