obrazek obyczajów wiejskich w narzeczu górnośląskiem. Nieznany to gatunek poezji z terminem włącznie i zapewne Bonczyk nie myślał wcale o tem, aby wzięto go poważnie. Robił niespodziankę czytelnikowi, któryby wziął określenie zbyt dosłownie i szukał w poemacie krewniaka „Wiesława” Brodzińskiego. Niespodzianka nie kończy się na tem; niema właśnie obrazków, czy zbiorowego obrazka obyczajów wiejskich. Za często je poprzednio opiewano i spospolitowano, Bonczyk więc zastosuje i w tym kierunku wergiljańską technikę: nie będzie się rozwodził nad rzeczami skądinąd znanemi, zadowoli się w takich wypadkach conajwyżej pobieżnem wyliczeniem szczegółów, cały natomiast nacisk położy na rzeczy niezużyte i przy nich da upust wylewności epickiej. Nie do „Wiesława” ani do gawęd Pola i Syrokomli, lecz do „Pana Tadeusza” prowadzi nas inna właściwość techniki epickiej Bonczyka: częstsze malowanie szczegółów obyczajowych w epizodach niż we właściwej opowieści.
Ta technika epizodów obyczajowych pozwala na obfite spożytkowanie rubaszności wiejskiej, która lepiej wychodzi w ustach osób poematu niż samego autora, posługującego się nią jeden raz także w stosunku do siebie samego. Jest to przygoda ze ślaczkiem w zrębie (IV 230-239). Inny objaw rubaszności mamy w opowiadaniach Walka Boncyka w ks. VII o szkole tarnowieckiej, a zwłaszcza o framugach wygniecionych przez uczniów w ścianach, w refleksjach o łopatowej medycynie, a w ks. VIII w opowieści o niedowiarku Wulim. Znamienne rysy obyczajowości śląskiej, a zwłaszcza etykiety wiejskiej widać w rozmowie Koronowicza z Proboszczem w ks. VI, w zachowaniu się przy stole Kortyki i innych gości w ks. VII, w ich niezadowoleniu, gdy Walek Boncyk życzy Proboszczowi, aby spoczął na cmentarzu miechowskim wśród swoich parafjan.
Rubaszność przeważa w humorze, którym poeta zaprawił gawędę Ciury o złośliwości gwiazd i jego sprawozdanie ze zmyślonego lub może rzeczywistego snu o Krawiecku. Humor Bonczyka jest niewątpliwie w wielu wy-