ba, grubiarz, hyrski, kartunowy, komplot, korakiel, Iajtmont, marstalnia, mińca, obersztajgier i sztajgier, ordynanc, sztejramt, sztyft, szychciarz, szychta, szychtmajster, wachtarz, żygla i żymła. Z nich: altana, fazan, kartunowy, komplot, lajtmont, ordynanc, nie są rdzennie niemieckie, inne należą do kategorji terminów technicznych, zwłaszcza z zakresu górnictwa, upowszechniły się one w gwarze, skąd przejął je Bonczyk ze względu na koloryt
miejscowy języka. Z tej samej gwary dostały się także wyrazy wskazujące na dawniejszą jeszcze terminologję górniczą włoską: kawa (kopalnia) i part (udział, wyłączność górnicza).
Zbierając spostrzeżenia językowe w jedną całość, powiemy, że Bonczyk pisze naogół językiem literackim, który zabarwia zrzadka wymową narzeczową (najsilniej jeszcze w zakresie nosówek i pochylenia ó i e), częściej zaś formami i wyrazami z narzecza podbytomskiego (zasadniczo małopolsko-śląskiego), wznawiając także archaiczne formy i słowa. Nie brak również wyrazów, w których dopatrzeć się można urabiania języka według osobistych poglądów i woli autora. W II wyd. odstępstwa od przeciętnej poprawności literackiej przeważnie usunięto odbierając tem samem podstawę do umieszczenia w tytule określenia: w narzeczu górnośląskiem, gdyż pozostało z niego już niewiele. Szczegółowe rozważania nie prowadzą do
celu, gdyż idzie wyłącznie o charakterystykę języka Bonczykowego, a nie narzecza górnośląskiego; zestawienie języka Bonczykowego z narzeczem miałoby wtedy pełną wartość, gdybyśmy gwarę miechowską lub narzecze okolic Bytomia znali z opracowania naukowego, bliskiego czasowi powstania Starego Kościoła Miechowskiego. Do celów literackich wystarczy obecne zestawienie.
O języku jakiegokolwiek poematu nie rozstrzygają jedynie kryterja czysto językowe, a więc jego dostosowanie do norm literackich lub narzeczowych w zakresie głosowni, odmiany, składni i t. d.,