bożąt: tak też ręce wznosi podobno i ten kościół, co przez wieki mnogie cieniem swoim zasłaniał dzieci przy nim błogie. Sam autor obok pomniejszych personifikacyj jak np. VII 372-4 kwiatków ogrodowych, daje wspaniały przykład tej figury w IV 494-501, 507-509, odnoszący się do starego cmentarza.
Z częstych wykrzyknień zasługuje na uwagę: Ach, na takie wspomnienie płakałbym niemało; z pytań retorycznych: Gdzież to bowiem to dawne szczęście się podziało i t. d., będące dalszym ciągiem poprzedniego cytatu, lub podobne mu: O dzieci, cóż z was będzie? Widać, niema matki. Szereg tych przykładów zamkniemy okazem epanorthosis: Ojciec nic nie dostali po dziadku, prócz brata; oxymoron: możebyśmy w bogactwie niedobrze się mieli; paradoksu o Wyrskich: Dwie ich krowy dojne, wszerz i wdal najpiękniejsze prowadzą spokojne życie przy właścicielach tak, że nikt nie powie, czy krowy są u Wyrskich, czy Wyrscy przy krowie; podwójnej, mimowolnej u Ciury, świadomej dla autora paronomazji: Gałganie psi, kreciarzu, — myślałem — ja Ciura, nie jestem tak podłym jak sekreciarz niemczura; a wreszcie kilku przykładami antytez: Żywe serce z umarłem rozmawiało mile; niegdyś on miał pieniądze, teraz ma go nędza; Tam początek nowego, koniec tego świata; i najobszerniejszym: Ty mój przytułku wśród ciemności jasny, Bóstwu wystarczający, choć dla ludzi ciasny i t. d. (VIII 254—267).
Epickość wysłowienia oceniano niejednokrotnie obfitością porównań w poemacie; Bonczyk wyposażył pod tym w zględem swój utwór należycie. Formalnie łatwo jest wyróżnić w nim porównania, gdyż najczęściej opatruje jego człony spójnikami: jak-tak, rzadsze jest zestawienie porównania w sposób inny jak np.: smąd się wił... nakształt napowietrznej rzeki; w oczach jaśniejących Tadeusza — to wiosna, a Ojca spojrzenie — to słońca jesiennego grzejące promienie. Ze względu na rozwinięcie porównania — obok częstych porównań krótkich: pasterze zręczni jak wiewiórka; słowiki noc kolebią piosnkami jak czujne strażniki; stoją mocno jak w grochu walącym się