nych obrazów z świata przedmiotowego, dla poety zewnętrznego, czyli innemi słowy, idealizowanie tegoż zewnętrznego świata”. Malowidło Bonczyka ma „nietylko analogję z wypadkami życia rzeczywistego... prawdopodobieństwo”, lecz, co więcej, jest niemal tego życia kroniką, mieszczącą nadto „w sobie żywioły poetyczne, t. j. obrazy piękne i idealne”. Nie spełnia jednak Bonczyk podstawowego warunku epopei według Cegielskiego, żeby „światem i osnową epopei była wielka całość narodu” żeby opiewała „wypadek wielki, wynikający z usposobienia i celu całego narodu lub przynajmniej znacznej jego części, przedsięwzięcie ważne, w którem wszystkie pierwiastki życia narodowego poruszone i wywołane żywy mają udział i najaw występują”. Nie jest więc Stary Kościół Miechowski epopeą, „wyobrazicielką całości życia narodowego w pewnym czasie" i t. d., bo takiego wypadku w dziejach Śląska nie było, ale gdybyśmy te kryterja chcieli zastosować do uznanych już epopej, niewiele z nich wyszłoby z tej próby z nietkniętym tytułem. Natomiast Bonczyk wykonał ściśle wskazówkę o „głównym wypadku”, że jest on „tą sprężyną ruchu powszechnego, tą siłą czarodziejską, co wszystkie umysły do siebie zwraca i wszystkie pierwiastki w ruch wprawia i na scenę wywołuje”, że „głównym jest wątkiem osnowy epopei, około którego gromadzą się wszystkie inne wypadki, zjawiska i okoliczności”, przeprowadził zasadę jasności i plastyczności w obrazowaniu jako „koniecznej i głównej epopei zalety... z dziecinną prawie naiwnością każdym zajmuje się przedmiotem... i każdy rys obrazów osobno cieniuje..., nie pospiesza... do końca jak w powieści, tylko owszem z umysłu zatrzymuje się po drodze, wstępuje, gdzie może, daje sobie czas do obejrzenia i opisania wszystkiego”. Toteż „nie wrażenia, lecz wyobrażenie jast epopei celem i zaletą”, a tak właśnie dzieje się w Starym Kościele Miechowskim. Podobnie ma się rzecz z tem, co Cegielski przepisuje jako normę dla obrazu społeczeństwa epickiego, dla charakterów oryginalnych, dla ich zależności od „okoliczności, losu, konieczności (Fatum), woli Opatrzności”. Ludzie w poemacie Bonczyka „nie są wypadków twórcami, tylko reprezentantami... Tak mało triumf ich jedyną jest zasługą, jak upadek
Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/71
Ta strona została skorygowana.