Kościoła; a co proboszcz Dronia w Sławięcicach
Budował, to śliczniejsze jako w Miechowicach
Słowem jaka jest kolej każdego człowieka:
Rodzić się, żyć czas jakiś, a potem umierać,
Tak też z naszym kościołem: wnet umrze! Rozbierać
Będziem te mury, które, jak pewnie myślano,
Pisze do mnie minister” — tu czoło wysokie,
Bo łyse głasnął, czyniąc westchnienia głębokie, —
„Że uwzględnia potrzebę, o której pisałem
Rządowi opolskiemu, a którą nazwałem
Kościół nowy budować. Nowe budowanie, —
Powiadał mi Notebom, sławny budowniczy, —
Łatwo się na siedmdziesiąt tysięcy obliczy!
Skądże wziąść tyle twardych? Podług krajowego
Kosztu włożyć na gminy. Aleć nasze Państwo
W swej hojności uwalnia od kosztów poddaństwo.
Jejmość nasza, Marya de Winkler z Domesów
Już od dawnych lat cząstkę rocznych interesów
W Orzeszu dla niej kamień piaskowy łamały,
Już go kilkanaście set sążni tu zwieziono
I na polu za szkołą, zgrabnie ułożono.
Tam w fabryce przedziwnej piły ocelowe
Na wózkach długich, niskich, żelazną koleją
Będą wożone w miejsce, gdzie się wielkie dzieją
Przygotowania przyszłej świątyni. Westfalscy,
W swej sztuce nader biegli mistrzowie ceglarscy
Bo za pomocą koni, będzie wnet gotowy