Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/96

Ta strona została skorygowana.
445 
Lub żeby swe ciężary w kurzawkę wgniatały.”


„Tak jest,” — odparł Walenty — „lecz to z tej przyczyny:
Nad kurzawką się nieco wzniósł niski, jedyny
Kłąb piasku zmieszanego z gliną, na tym grzbiecie
Stoi, prawda, kościółek niejedno stulecie

450 
I stałby do sądnego dnia; lecz kto poruszy

Niecoś głębiej ów piasek, cały kościół skruszy!
Nowy kościół, jak słyszę, będzie miał rozmiary
Na trzykroć obszerniejsze jak kościółek stary,
Więc przekroczy granice wzniesionego piasku

455 
I utonie. Jać nie mam na piśmie obrazku

Wnętrznych ziemi chodników, ale go mam w głowie,
A gdyż ja sam widziałem, już mi nikt nie powie,
Że się rzecz ma inaczej! Moja trzecia żona,
Panie, świeć nad jej duszą, w suchy grób włożona,

460 
Gdyż jest blisko kościoła; niecoś tylko dalej

Już mi dla córki Rózi mokry grób grzebali,
A Kostusia, jedyna drugiej żony córka,
Leży w wodzie, bo tam się już skończyła górka.”
 
„Kmosiu!“ — westchnął pan Rektór, — „Notebom powiada,

465 
Że aż dotąd, gdzie wzgórek piasku się usiada,

Będzie wszystko zniesione. Szanowni Słuchacze,
Możno z was tu niejeden na tę wieść zapłacze,
Że musimy otworzyć groby, zmarłych kości
W pogrzebowej, nabożnej tam uroczystości

470 
Przenieść, gdzie będzie nowy cmentarz poświęcony;

Tam znów spoczną ojcowie, dziatki, męże, żony!”
Tu nastało głębokie, ponure milczenie,
Przerwało je gdzieniegdzie płaczliwe westchnienie.