Myślę, że się z tem zgadza Szanowne Zebranie?”
„Co do mnie,” — rzekł Hatlapa — „mój Panie Rektorze,
Zda mi się, że nam upór ani nie pomoże,
Wszak to rzecz policyjna! Gdyż więc rząd zezwala,
I niech zmarłych przenosi; nam już dosyć będzie,
Że się na to zgadzają w Biskupim Urzędzie.
Wszak ci i cmentarz nowy jest ziemia święcona;
Trupiej kostce zaś jedno, gdzie jest położona,
By dzień trumn przenoszenia raczono ogłosić,
Boć całej parafii będzie powinnością
Pogrzeb tak nadzwyczajny odbyć z pobożnością.”
„Słusznać jest, mój Hatlapo, coście powiedzieli!” —
Dowiemy się o wszystkiem z kazania w kościele.
Już przedłożyłem wszystko, moi przyjaciele,
Co Urząd Przewielebny i minister zadał; —
Pocóżbym ważność rzeczy obszerniej rozkładał?
Wołał Kańtoch: „Gdybyśmy na kościół płacili,
Znalazłoby się możno coś godne nagany;
Lecz tak, gdy nam już cały kościół darowany,
Dajmy pokój wszystkiemu! Już się dość spóźniło,
W poniedziałki niektórzy zwykli długo leżeć,
Aleć mnie trzeba rano już do pracy bieżeć!”
„Więc skończmy rzecz!”: tak wołał Karf i Rokitnianie,
Wstawa ława za ławą, ogólne powstanie.