Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/114

Ta strona została przepisana.

SUŁKOWSKI
— Wojna domowa Francyi... Nie lękaj się, — to jej siła. Z wojny domowej wyrosło drzewo wolności rzeczypospolitej. Krew hugenotów, krew króla i królowej, krew żyrondystów, krew jakobinów... Dawno się zaczęła wojna domowa. A ów jawór w pobliżu Dom Remy, zwany drzewem zbrodni, który się uginał pod ciężarem trupów chłopskich — czyli to nie było drzewo wyrosłe z głuchej wojny domowej? A Gilles de Rais, największy magnat piętnastego wieku, jeden z wodzów Karola VII, który w ciągu ośmiu lat mordował w podziemiach zamków swych dzieci, trupy palił, a popioły rzucał na wiatry. Kośćmi ofiar zawalił kloaki i piwnice zamków w Suzie i Nantes... Wojna trwa dawno! Byt człowieka na ziemi znać od tej chwili, kiedy została wynaleziona pierwsza broń. O istocie geniuszu człowieka stanowi jego wynalazczość mechanizmu walki. Teraz chorągiew trójkolorowa ujarzmiła reakcyę, więc pójdziemy dalej... Już tryumf rewolucyi nie będzie proskrypcyą. Będziemy przekonywać, nie prześladować...

VENTURE
— Na straszliwe sprawy patrzyły moje stare oczy. Gilles de Rais był obłąkany. Ale gdy naród ogromny staje się obłąkanym, jak Gilles de Rais, gdy dusza jego tchnie mordem i żądzą śmierci... Wydaje mi się, że chwila zajęcia Wenecyi była ostatnią strofą wielkiego poematu rewolucyi. Mówił mi dziś generał Bonaparte, Że Europa jest dlań kretowiskiem bez wielkiej monarchii i bez wiel-