Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/127

Ta strona została przepisana.

(Śmieje się) Powiadają tedy, ie waszmość panu podyktował dokument, śmiertelnie kompromitujący generała Pichegru! Powiadają, że waszmość własnoręcznie przepisałeś ten dokument. Waszmość własnoręcznie przepisałeś to oskarżenie wobec rzeczypospolitej waszego generała Pichegru! Tak. A później Bonaparte puścił waszmość pana na wolność. Zaiste trudno lepiej kimkolwiek zagrać...

ANTRAIGUES
— Zagrał mną, jak kartą. Byłem w więzieniu... Moja żona, mój syn... Ale ja się może jeszcze kiedy odegram!

SUŁKOWSKI
— Zapytuję jeszcze raz: po co waszmość do mnie przybyłeś?

ANTRAIGUES
— Przybyłem do ciebie, Rzymianinie, który idziesz za swym Cezarem w przekonaniu, że idziesz za najwyraźniejszym symbolem rzeczypospolitej. Oszukuje was ten kuglarz, wywodzi w pole. Dziś pięściami grubego Augereau ujarzmił stronnictwo z Clichy, a jutro czyjemiś ujarzmi was, błędnych rycerzy. Zdusi was, zakuje w kajdany i rzuci do więzień, jeżeli mu przeszkodzicie pochwycić niedościgłą władzę.

SUŁKOWSKI
— To mnie nudzi, co waszmość wywodzisz. Do rzeczy!

ANTRAIGUES
— Przypatrz się dobrze dworowi ex-wicehrabiny de Beau-