SUŁKOWSKI
— Nie sądzę, żeby to było możliwe wobec nowego, republikanckiego porządku w kraju. Jako krewna jego książęcej mości, skazana pani jesteś, o ile wiem, na banicyę.
KSIĘŻNICZKA
— Pomimo, że nie jestem wrogiem rzeczypospolitej cisalpińskiej...
SUŁKOWSKI
— Czyż tak? Doprawdy?
KSIĘŻNICZKA
— Gotowabym była pracować dla szczęścia włoskiego ludu, w zakresie nowych praw mego kraju.
SUŁKOWSKI
— Któż w to uwierzy! Zarówno generał Bonaparte, jak dyrektorowie łatwo o obecności księżniczki Gonzaga w Modenie powezmą wiadomość i poczytywać będą jej tam obecność za agenturę książęcego domu.
KSIĘŻNICZKA
— Dla tego to zwróciłam się o pomoc do waszmość pana. Dla tego chciałam prosić ciebie jednego, panie, o stwierdzenie, że tak nie jest.
SUŁKOWSKI
— Nie mam pewności, że tak nie jest. Nie mógłbym świadczyć.
Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/144
Ta strona została przepisana.