Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/166

Ta strona została przepisana.

SUŁKOWSKI
— Tak też postąpię...

ANTRAIGUES
— Więzienie zmyje przynajmniej ze mnie piętno rzekomej przyjaźni z wami. Będę sobą. Prowadź mię waszmość, któryś dał słowo, że będziesz milczał o naszej rozmowie...

SUŁKOWSKI
— Zanadto ja dobrze o tem pamiętam.

ANTRAIGUES
— Nie lękam się waszego więzienia!

SUŁKOWSKI
— Masz waszmość słuszność. Wykonam swoją powinność. Będziesz w lepszem więzieniu, gdy cię wypuszczę na zupełną wolność w Szwajcaryi. Nie zostaniesz waszmość w Medyolanie, ani w granicach rzeczypospolitej. W tem księżem przebraniu, za paszportem wydanym przez Kilmaine’a, udasz się ze mną za granicę. Nie zobaczysz się z nikim.

ANTRAIGUES
— Przypominam, że opiekuję się osobą, która jest w tym pokoju.

SUŁKOWSKI
— Pamiętam o tem dobrze, panie hrabio.
(Sułkowski idzie do drzwi Venture’a. Stuka, Ventue staje w progu).