Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/56

Ta strona została skorygowana.

Zemsta! Cóż jest bardziej pogardy godnego, jak wylew słowny patryotyzmu, za którym niema bezdennej siły i nieśmiertelnej pracy! Ależ wspomnijcie, miłościwi panowie, na rewolucyę jakobińską w Brescii, skierowaną przeciwko nam, na rewolucyę w temże Bergamo, w Cremonie... Święty Marek obalony tam został przez nasz własny lud i na jego miejscu zasadzona jakobińska gałąź!

JÓZEF PRIULI
— Niczego to nie dowodzi!

KAROL RUZZINI
— Niczego nie dowodzi?...

JÓZEF PRIULI
— Oczywiście. Jeśli w Bergamo motłoch zasadza na placu drzewo wolności, to w Castiglione nasi chłopi rozbrajają oddział francuski. Tosamo dzieje się w Chiari, Valeggio, w Desenzano. Czyliż ośmielicie się własnemu naszemu ludowi wydrzeć z rąk broń? Ten lud na własną rękę usiłuje zdobyć port w Chiusa, rozbraja oddział 200 Polaków, śpieszących, żeby się połączyć z Francuzami...

CONDULMERO
— Niepewny to sojusznik na wojnie — lud.

ANTRAIGUES
— Ośmielę się zabrać głos i zauważyć, że przecież to najeźdźca podburza wasz lud, miłościwi panowie, przeciwko