Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

SŁUŻĄCY
— Jego dostojność — prokurator Franciszek Pesaro.
(Poruszenie ogólne. Wchodzi Pesaro. Książę podnosi się na jego spotkanie).

FRANCISZEK PESARO
— Wasza książęca mości! — przybywam chyłkiem, w zakrytej gondoli, — ja, prokurator rzeczypospolitej...

KSIĄŻĘ
— Ufajmy, że Wenecya pokaże jeszcze pazury swego lwa!

CONDULMERO
— Wenecya mogła była pokazać wrogom pazury swego lwa, gdyby nie to, że tak długo liczyła na niezwyciężone armie Austryi — i na jej życzliwość.

KSIĄŻĘ
(z uśmiechem ironii)
— Któż nie liczył na niezwyciężone armie Austryi!...

CONDULMERO
— Lękaliśmy się, żeby Austryi nie obrazić aliansem z jakobinami. Dziś, gdy zdławiony został Beaulieu, Wurmser, Alvinzy i sam genialny arcyksiążęcy wojownik, najznakomitszy z generałów, Austrya wydaje nas na łup tymże jakobinom. Teraz okazuje się — o, ironio rzeczy! — że to Wenecya obraziła Francyę. Dla tego to wojska francuskie zalewają nasz kraj.