Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/86

Ta strona została przepisana.

danie komendanta Lido w ręce generała Bonaparte, — tak jest, — zgadzamy się, aczkolwiek serca nam się łamią, bo człowiek ten spełnił żołnierską powinność.
(Kawaler Worsley żegna uniżenie księcia i zgromadzonych. Skinął Sułkowskiemu głową i wychodzi).
KAROL RUZZINI
— O to tylko idzie, ażeby generał Bonaparte nie był o nas źle poinformowany i niesprawiedliwej nie trzymał się zasady względem Wenecyi, która tego tylko pragnie, ażeby zawrzeć trwały sojusz z potężną Francyą. Wasze, obywatelu, wstawiennictwo, mogłoby nadzwyczajnie zaważyć na szali. Dla tego pragniemy zaznajomić was z istotą naszych zamiarów. Będziemy przemawiać otwarcie. W tym celu zgromadziliśmy się w progach jego książęcej mości, ażeby wbrew ogółowi naszych współziomków, którzy, być może, nie podzielaj, jescze naszych zamierzeń...

PIOTR BEMBO
— Rozumiemy to doskonale, Że trudy poniesione przez zwycięską armię francuską wymagają sowitej nagrody, że żołnierz, który przebył tak wielkie przestrzenie, żąda spoczynku i wygód. Ta wygoda musi mu być dostarczona, — to inaczej być nie może! Rozumiemy, że każdy oficer francuski ma prawo żądać dla siebie nie tylko należnych oznak chwały, czci dla kokardy rewolucyjnej, ale również i tej części dodatków, której tak długo był pozbawiony, a w które opływa spokojny mieszkaniec.