Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.




X.

Częściej teraz począł bywać w domu generała-komendanta. Był tam bardzo dobrze widziany. Miał wrażenie, ilekroć te progi przekraczał, że tajna siła otwiera przed nim każde drzwi, a przyjazna atmosfera otacza go we wszystkich miejscach tego domu. Wszystkie jego życzenia, wszystkie marzenia spełniały się, ledwie je wyrazić zdołał, — każda myśl znajdowała posłuch i uznanie nawet u srogiego generała. Z początku Rozłucki doświadczał formalnej trwogi od nawału tego dobra, które go w pałacyku generalskim spotykało. Z czasem przywykł doń, przyzwyczaił się dziwnie szybko, wchłonął to wszystko dobro i uczynił zeń swą własność, bez której nie byłby już w stanie obywać się podawnemu. Sprawa wynalezienia powodów ciągłego bywania „u dworu“ ułożyła się w jego myślach w zawiły systemat dyplomatyczny, pełen wybiegów, tajemnic, podstępów, niewinnych kłamstw i wynalazków, dziwnie trafnie zbudowanych. Generał bezwiednie pomagał w tem wszystkiem, wymyśliwszy dlań zajęcie kancelaryjne niby to służbowe, a jednak wykraczające poza obręb obowiązków normalnych oficera artyleryi. Rozłucki