Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
4

radości. Widzieli go po raz pierwszy. Na jego obliczu malowało się znudzenie, zamaskowane przymusową uprzejmością. Cała postać była jakby okuta przez powszechną subordynacyę. Zwrócił głowę z ugłaskaną przez obowiązek i łaskawą odrazą w stronę inspektora Akademii Michajłowskiej i wśród głębokiej ciszy zapytał o stan egzaminów. Sztab-oficer inspektor, wyprostowany niby struna jakowegoś wielkiego instrumentu, wyraźnie, jasno, zcicha wygrał ku czci jego cesarskiej wysokości pokorne recitativo, iż egzaminy na najwyższym, „praktycznym“ kursie z hippologii, z wojennej i artyleryjskiej administracyi, z teoretycznej i materyalnej artyleryi, z prawoznawstwa, chemii organicznej, tudzież znawstwa materyałów wybuchowych, z fortyfikacyi, taktyki, fizyki i rachunku różniczkowego — już się odbyły. Pozostał właśnie egzamin zasadniczy z historyi ojczystej. Wielki książę wyraził życzenie wysłuchania odpowiedzi tego i owego z wychowańców zakładu na pytania, które im sam zada. Inspektor podsunął mu natychmiast listę oficerów, kończących akademię. Wielki książę schylił się nad tą listą i wśród tajnego łoskotu serc kilkudziesięciu młodzieńców deliberował. Nareszcie wypowiedział nazwisko: — Prochorow.
Ów Prochorow wstał i wyszedł z głębi sali na nogach, których dygotkę pokrywał nienaturalną sztywnością. Znalazł się niespodziewanie w obliczu wszystkich, jak złoczyńca wyprowadzony na szafot. Tu z pociechą usłyszał banalne zapytanie o formułę prochu bezdymnego, wyrecytował ją wraz