Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/160

Ta strona została uwierzytelniona.
150

Generał dorwał się do właściwego prądu swych myśli. Oczy mu się paliły, na wygolonych policzkach zakwitły rumieńce. Chodził wielkimi krokami po dywanie salonu i, nie patrząc już na swego gościa, dowodził:
— Nowoczesna Francya toż to argument najoczywistszy, do czego prowadzi dywagacya wielkich zasad w sztuce rządzenia. Ludzie zmieniać się mogą, pokolenia znikać po pokoleniach, lecz myśl musi być stała i jedna. Narody mają swe misye. Ludzie rządzący muszą rozumieć misyę narodu, pod karą straszliwej odpowiedzialności. Takim człowiekiem w Rosyi był Mikołaj pierwszy. Ten człowiek stworzył dusze ludzi rosyjskich. Miał zarówno rękę żelazną, jak miłujące serce ojca. To też to był twórca nowoczesnej Rosyi, monarcha i człowiek. Pojmowali go ludzie. Pojmował go twój dziad i dziad stryjeczny. I ty powinieneś pojąć wielkość tej postaci, — Piotr-Iwanycz.
Rozłucki milczał.
— Milczysz? — zapytał generał natarczywie, stając naprzeciwko niego.
— Jestem oficerem niskiego stopnia. Niczem nie kieruję. Przeciwnie mną kierują wszyscy... — rzekł łagodnie.
— Ale możesz zajść, dokąd zechcesz. Może nadejść chwila, że przyjdzie ci kierować. Cóż wtedy? Rozumiesz, co ja mówię? Cóż to za żołnierz, co nie nosi w tornistrze marszałkowskiej buławy!
— To nie zależy odemnie, lecz od mnóstwa okoliczności.