Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.
151

— To zależy od ciebie! — krzyczał generał. — Tylko od ciebie!
— Jakimże to sposobem, panie generale?
— Krótko ci powiem. Jesteś na najlepszej drodze. Byłbym w tem, ażebyś zrobił karyerę...
Rozłucki powstał ze swego miejsca.
— Ale, — ciągnął generał, kładąc rękę na jego ramieniu, — muszę wiedzieć, czy jesteś ruskim człowiekiem do dna duszy, czy kochasz Rosyę tak, jak twój dziad, jak ja... Muszę wiedzieć, czy jesteś człowiekiem mikołajowskiego zastalenia duszy, o którem ci mówiłem przed chwilą. Tymczasem, — niestety! — ja w tobie widzę jakąś wewnętrzną skazę.
— We mnie jest skaz bardzo wiele.
— Każdy z nas przeżywał młodość. Rozumiem. Burza w duszy i tam to wszystko... Ale, — powiadam, — patrz na Francyę! Czy zgubność zasad nie doprowadziła jej do tego, że niech wejdą niemcy...
Generał począł szeptać:
— Nie oparliby się aż w Pirenejach, aż w oceanie.
— To jeszcze kwestya...
— To dla mnie tak jest oczywiste, że nawet nie będę o tem mówił. Jestem oficerem i rozumiem rzecz. Czy wiesz, co zrobią ci czerwoni żołnierze w chwili najścia nieprzyjaciela? Rzucą karabiny, albo skonfederują się przeciwko swej zwierzchności na podstawie zasady, która im przypadnie do smaku.
— Rosya poczytuje się za niezwalczoną potęgę, a czy tak jest w samej rzeczy? Czy tam wad niema?