Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/18

Ta strona została uwierzytelniona.
8

przylegającym do ławek słuchaczów. Głos jego łamał się i zahaczał na rozmaitych szczegółach panowania Aleksandra Błogosławionego, a patryotyczne okresy, jak rozpuszczone sztandary, szumiąc pływały nad poprzekręcanemi datami, nad błędami, zamaskowanemi uniesieniem. Wielki książę spoglądał na Von Dahla dobrotliwie, jak na kafel pieca, co podporucznika doprowadzało do szału radości. Gdy młody adept sztuki artyleryjskiej wyczerpał już wszystkie batalie roku 1812-go i miał w myślach tylko chaos okryty frazesami, które również były na wyczerpaniu, — a w oczach iście baranią rozpacz, puszczono go na miejsce z wysoką aprobatą.
Niemal w tejsamej chwili Rozłucki usłyszał wymówione swe nazwisko. W mgnieniu oka przygotował się wewnętrznie do wykonania planu. Przybrał na twarz dawniej obmyślony uśmiech, wyszedł sprężyście i stanął przed księciem. Teraz spotkały się ich oczy, a raczej wzrok ucznia wyszukał źrenice pana. Ta chwila trwała tak niewłaściwie długo, że inspektor uznał za konieczne wydać polecenie:
— Proszę wyciągnąć bilet...
Piotr sięgnął ręką i podał zwierzchnikowi pierwszą z brzegu kartkę papieru.
— Panowanie cesarzowej Katarzyny Drugiej...
Rozłucki doświadczył przez sekundę zawrotu głowy. Szum w uszach, jak w gorączce, albo po zażyciu chininy — wybuchł, lecz zwolna nacichał... W owej chwili, gdy generał czytał „pytanie“, —