Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.
199

cerskiej gromadzie postępować tak, jak tamta, dla tego, że to byli polacy i polki?
— Pan się zapominasz, mówiąc do mnie!
— Nie, panie generale. Ja zapytuję o jego pogląd na tę sprawę.
— „Pogląd“! Pan wiesz, jaki jest mój pogląd... Pan wiesz, że ja polaków... tego... Jak pan śmiesz przypisywać mi coś podobnego! Pan dobrze wiesz! Ale pan wówczas ośmieliłeś się rzucić w twarz kolegom oficerom zniewagę nie do zniesienia. Pan wypowiedziałeś wyraz...
— Tensam wyraz powiem na sądzie. Tego wyrazu nie cofnę na sądzie i nigdy i nigdzie! Czy wykonali jakikolwiek akt ekspijacyi za swój postępek względem tych kobiet i mężczyzn? Żadnego! Każdy oficer powinien był postąpić tak, jak ja. Rzucili się na mnie całą gromadą, — porąbali mię. To też ja tego słowa nie cofnę nigdy!
Generał był niezdecydowany, co powiedzieć. Patrzał srogo, musztrował wąsy i poprawiał niesforną szpadę.
— Piotr Iwanycz, — rzekł z innego tonu, — uspokój się pan. Nie o to chodzi. Rozumiem... Obowiązek honoru — i tam dalej... Chodzi teraz o to, żeby sprawę zatuszować. Pojmujesz, Piotr Iwanycz?
— Nie. Tego nie pojmuję. Wyzdrowieję, — będzie sąd. Umrę z ran, — nie będzie sądu. Oto wszystko.
— Przestań, proszę cię, przestań! Tak się złożyło, że twoja opinia poprawia się. Nawet ofice-