Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.
205

serce nieustraszone, przed niczem nieulękłe, lecz wciąż jeszcze nieme i posłuszne rozkazowi milczenia.
Nawijało się wciąż wspomnienie ze szkolnej wojennej ławy o królu Anglii Ryszardzie, zwanym Coeur de Lion. Niezwalczony rycerz Lwie Serce siedzi oto zamknięty w ponurym zamczysku Durnstein, siłą przemocy ujarzmiony. Olbrzymie przyszłe dzieje angielskiego plemienia, niezmierne, myślą niezgruntowane czyny potomków na obszarach ziemskiego lądu i na morzach świata śpią w jego sercu, w jego woli, która go popycha do prac szalonych i wysiłków lwich. Ale rycerz jest sam. Opuścili go wszyscy i zdradziło go wszystko. Czeka daleko królestwo jego potęgi, rumak bojowy za górami i za morzami, i złoty tron. Nie rozpacz przecie jest w sercu, nie boleść, nie niecierpliwość. To serce umie czekać. Ono w przedziwny sposób wie, że idzie zza gór, zza siedmiu rzek wierny przyjaciel, że krąży pod murami przybysz ze stron dalekich, wierny trubadur Blondel de Nesle. Nadejdzie dzień, gdy Blondel zaśpiewa wspólny ich utwór, prowansalską romancę. A kiedy pierwszą strofę tamten zaśpiewa, rycerz ujarzmiony odpowie mu strofą drugą. Tak się poznają.
Piotr wiedział, że nie ma na ziemi swego Blondela de Nesle. Niewola jego była sroższą, niż w zamczysku Durnstein, — królestwo stokroć bardziej dalekie, — samotność po tysiąc razy zupełniejsza. Królestwo jedynie w duszy istniało, — nieo-