Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.
16

tysięcy obrońców padło trupem. Oto ludność rzuciła się ku Wiśle, ażeby ją przebyć po moście pontonowym. Most się ugina pod ciężarem. Dwa tysiące ludzi idzie na dno. Ośm tysięcy w niewolę...
Rozłucki opowiadał głosem, który drgał od tryumfu, — jak wódz nazajutrz wjeżdżał na koniu w zwykłym mundurze, bez żadnej z tylu swych ozdób.
Na brzegu Wisły witają go przedstawiciele narodu chlebem i solą. Podają mu klucze od miasta — i od Polski. Suworow całuje ich, podnosi ręce do nieba i rzecze: — O, Boże, dziękuję ci, że te klucze nie tak drogo mi się dostały, jak...
Tu łzy przerywają jego mowę...
Słuchacze młodego artylerzysty zostali głęboko, surowo wzruszeni. On sam wzruszony był również tem nadewszystko, że osiągnął swój cel. Tu doszedł, dokąd był zamierzył. Wielki książę przypatrywał mu się z głęboką uwagą, z zastanowieniem, a nawet z czemś w rodzaju podziwu.