Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.
254

bójczy miał miejsce po północy. Nadto — stwierdzono, że ostatnie i jedyne pismo zmarłej służący generała, na jej zlecenie, odniósł do oficera Rozłuckiego, — że tenże Rozłucki pierwszy przyszedł o rannej godzinie i pierwszy odnalazł w głębi altany zimne zwłoki samobójczyni. Cały świat rosyjski wiedział, że córka generała była zaręczona z kandydatem Roszowem. Cóż znaczył ów list ostatni? Co w nim było? Na pytania władz oficer Rozłucki nie dał żadnej odpowiedzi, podania treści odmówił, a samo pismo zniszczył.
Któż tedy był winowajcą śmierci młodej narzeczonej? Kto był jej kochankiem? Czemu się zabiła? Niedawna awantura Rozłuckiego z oficerami piechoty znowu się wszystkim rzuciła do oczu. Tysiąc plotek, jak gzygzaki piorunów w gradowej chmurze, latało we wzburzonym tłumie. Oficerowie piechoty mieli twarze więcej, niż surowe, bardziej, niż groźne. Oczy ich szukały sprawcy, którego ofiara leżała na marach. Biała suknia, długim zwojem spływająca z trumny, podniecała oczy i rozjuszała dusze. Straszliwy żałobny Bethowena marsz, podsłuchany w zaułkach przepaści piekieł, uderzał w wyobraźnię ludzkiego tłumu i wzywał o pomstę. Niepojęty w okrucieństwie swem głos, wyrzucony z trąb, fletów, bębnów, porywał się z ziemi i, schwytany przez zimowy wicher, padał w martwe pola, kędyś między śnieg zagonów.
Czarny orszak posuwał się zwolna, szeroką drogą, przez puste i mroczne pola ku odległemu cmentarzowi. Muzyka była głosem tych wszystkich