Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.




VI.

Piotr Rozłucki otrzymał na „kwaterę“ mieszkanko w pewnym domu, już przedmiejskim, sąsiadującym z koszarami bateryi artyleryjskiej i polem jej ćwiczeń. Dom ów należał do kategoryi budynków, jakie widzieć można jedynie w miastach gubernialnych, daleko od linii kolejowych położonych. Front jego od podmiejskiej uliczki miał postać dworku dawnej formacyi. Był to niby rodzimy dworek murowany, wilgotny, z tynkiem obłupanym, przegniłym ganeczkiem i szeroko rozsiadłym dachem ze zczerniałych gontów; — od strony podwórza wyglądał natomiast, jak zalotna piętrowa kamieniczka, zdobiąca rynek gdzieś w powiatowej Stopnicy, lub Pińczowie. Na piętrze, a właściwie na pięterku, mieściła się właśnie „kwatera“ młodego podporucznika. Do „kwatery“ wchodziło się po schodach przystawionych do ściany, zzewnątrz obitych spróchniałemi deskami i osłoniętych specyalnym daszkiem. Całe to wejście z pewnej odległości podobne było do potwornej zielonkawej liszki, pełznącej po chropawej ścianie z błotnistego podwórka na dach strupieszały. Za to sam lokal ogromnie przypadł do smaku nowemu jego posia-