Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
11

klient taki a taki. Piotr przeprowadzony został do salonu, niezbyt szczelnie zastawionego zbieraniną mebli sowicie lakierowanych i skąpo wyściełanych. Wiktor zamknął się w gabinecie z klientem, a Darzewski musiał przystąpić do bawienia Piotra w salonie. Mówił teraz z konieczności więcej. Spokojnie i bez pośpiechu informował o stosunkach w sądownictwie, adwokaturze, więzieniach i t. d. Piotr dla podtrzymania rozmowy zapytał:
— Panowie prowadzicie sprawy cywilne?
— Nie wyrzekamy się cywilnych, gdyż bez nich nie moglibyśmy związać końca z końcem, ale naszem głównem zadaniem jest obrona spraw politycznych.
— Politycznych?
— Tak.
— To jest niby jakich?
— Zdesperowani ludzie budują po nocy wilcze doły, żeby nad ranem w nie wpaść, albo przez nieopatrzność w rzeczach walki i porażki wtrącić innych. Musi być ktoś, ktoby na zasadzie obowiązującego prawa zdejmował w wilczych dołach tych, co się już na pal nabili. Otóż my z Wiktorem wzięliśmy się do tego miłego zajęcia.
— A dużo też jest spraw tego rodzaju?
— Od natłoku mało nam kancelarya nie pęknie. Wytworzyło się w niej istne ministeryum polskiej biedy. Kiedy się to wszystko rozpatruje, kiedy się wszystkie żyły krwionośne i nerwy tych spraw ogląda w świetle badania, niewesołe myśli oblegają głowę.