Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/262

Ta strona została uwierzytelniona.
256

Wytężył wzrok w tamtą stronę. Wpatrzył się w żółte, lśniące na słońcu wybrzeża. Podźwignął ręce i wyciągnął je do dalekich — dalekich białych domków kaszubskich, o których marzył przez całe życie. Wyszeptał:
— Pomorze!...
Drgnęło, usłyszawszy ten dźwięk, półkole oficerów. Złowrogo zaświeciły oczy...





Paryż 1912.