Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/46

Ta strona została uwierzytelniona.
40

grody. Jest sama ze siebie i dla siebie, jak zdrowie. Jakaż może być nagroda za zdrowie? Chyba ów apetyt, jak go pan nazywa „bestyalski“. Ale i apetyt nie jest nagrodą za zdrowie, jest raczej niem samem.
Ksiądz uśmiechnął się dobrotliwie. Westchnął:
— Oj, panie, młody panie! I to oficer takie dyrdymałki prezentuje mnie, teologowi! Ale order to pan będzie nosił, jako nagrodę za swą cnotkę wojskową...
— Nie będę nosił orderu.
— „Nie będę“...
— Jeżeli cnotą jest obronić kobietę od napaści grona mężczyzn, to za tę „cnotę“ o mało nie zostałem wydalony z pułku... Nie mówiąc już o innej specyalnej nagrodzie...
Ksiądz pomrukiwał. Piotr rzekł dość szorstko:
— Panie! Nie po żadną nagrodę przyjechałem tutaj. Racz mi wierzyć!
Gruby ksiądz odsapnął. Z żalem wyeksploatował ostatnie zapasy dymu ze swego cygara i powiedział:
— Zamiast tutaj staczać akademickie dyskusye na jałowy temat cnoty, możebyśmy się tak przeszli po polach. Bo mnie, przyznam się panu dobrodziejowi, dusi w czterech ścianach. Bez powietrza i to dużego, żeby niby nic nie sterczało — nie mogę! Bogiem a prawdą lubię wiater i to duży. W polu, na szerokości, to się i Pana Boga lepiej rozumie i człowieka jakoś snadniej znosi.
— O, ja z chęcią pójdę!