Strona:Stefan Żeromski - Wczoraj i dziś. Serya druga.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

czy zejść wprost do Urseren. Chłop zgodził się przeprowadzić nas aż do Grimsel. Kiedy go pytałem, jakiejby za to żądał nagrody, wyraził życzenie. Pragnąłby otrzymać na własność łąkę, leżącą z prawej strony Aaru u wejścia do ciasnego Hasli. Nie wiem, czy postąpiłem roztropnie: przyrzekłem mu...
— Przewodnik zostanie sowicie wynagrodzony, jeżeli zasłuży. To się zobaczy... Cokolwiekbądź i którędykolwiek, — idziemy — rzekł generał, przybierając minę tęgą. — W każdym razie pragnąłbym zobaczyć tego człowieka i sam z nim pomówić. Za chwilę będę panom służył. Chciejcie obwieścić pochód.
Obydwaj projektodawcy opuścili mieszkanie generała i wśród tłumu wojska przeszli do obszernej chaty, stojącej w pobliżu protestanckiego kościoła. Tam właśnie pojmany Fahner siedział, strzeżony, jak oko w głowie przez kilku żołnierzy. Dwaj oficerowie jęli zadawać mu nowe pytania, na co Fahner odpowiadał straszliwą francuszczyzną. Nim zdołali pojąć to wszystko, co im prawił, i zakreślić na mapie miejscowości, które nazywał, dały się słyszeć gromkie okrzyki, zwiastujące, że dowódca już wyszedł. Przerwano tedy rozprawę i Fahner w otoczeniu żołnierzy, na których czele szedł Le Gras, wyprowadzony został z izby. Przede drzwiami hotelu na wybrukowanem wzniesieniu stał Gudin. Pióra i szerokie galony na jego trójgraniastym kapeluszu, haft na wysokim odwiniętym kołnierzu i na szerokich klapach fraka — mimo półcienia — błyszczały tak uderzająco, że Fahner odrazu poznał wodza i zdjął kapelusz. Zdumiewała go tylko młodość tego naczelnika. Gudin miał lat dwadzieścia dziewięć.