Moście Dyabelskim. Wojsko z okrzykiem posunęło się ku Andermatowi po pięknej cichej łqce doliny. Zmierzch już zapadł, gdy cała kolumna bezładnym tłumem zbliżała się ku szczelinie, w którą spokojny Reuss nagle się fryga. Gdy tak w znużeniu leźli na miejsce spoczynku, spomiędzy skał wywinęła się jedna, druga, trzecia kompania i w szyku bojowym, z nastawionym bagnetem rzuciła się na szeregi Gudina. W głuchej ciszy wieczornej, przerywanej tylko szelestem kroków i dalekim szmerem wody, nagle jak grom uderzył o góry krzyk:
— Vive la France!
Z następujących szeregów odpowiedziano tymsamym okrzykiem. Wtedy z tamtej strony wystąpił ogromny i posępny generał Lecourb, szybko zbliżył się do młodego bohatera i objął go wobec dwu wojsk serdecznym i długim uściskiem. Po chwili zawołał, mignąwszy szpadą:
— Niech żyje generał Gudin!
— Niech żyje generał Gudin! — wrzasnęły obadwa tłumy.
Noc zeszła na te wąwozy. Cała przestrzeń od Andermatu do Gőschenen zamieniła się na obóz. Ognie błyskały, piekło się mięso krów i wołów, sprowadzonych aż z Waasen. Więźniów, pojmanych przez Gudina na Grimsel, umieszczono w ciasnem przejściu za Urnerloch, tuż obok Dyabelskiego Mostu. Siedzieli tam jak szczury w łapce. W pobliżu rozłożyła się obozem kompania Le Gras’a. Pulut umieścił przy swem ognisku rannego Felka, posłał mu łoże z mchu i trawy, i gotował dla niego w jakiejś szczególnej skorupie nie-
Strona:Stefan Żeromski - Wczoraj i dziś. Serya druga.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.