Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/16

Ta strona została skorygowana.

deptały ją i tratowały, przemierzyły jej kręte, wąskie i mylne drożyny, — brnęły w błotach, zarabiały się w piaskach i więzły w glinach, — tłukły się i zbijały o jej kamienie, idąc naprzód i w tył, wciąż w siną dal, — od zaoranych do rozgrodzonych jej granic. Brali ją w posiadanie chciwemi oczami, przezywali jej niedolę zelżywem słowem, przywłaszczali sobie jej odwieczną biedę nigdy tutaj niesłyszanemi nazwami. Setki tysięcy zwierzyły jej ostatni swój jęk i ostatnie miłosne słowo, gdy, upadłszy, nisko leżały, krzyżem na męczennicy, — gdy gruntowały najdokładniejszą, nieomylną, własną miarą głęboką otchłań cierpienia.
Wchłonęła ich, jako swoją zdobycz wojenną, chciwa z głodu ziemia niewoli. Zapuszczają się teraz wylękłe nici mło-