Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/27

Ta strona została skorygowana.

kają strumienie wieczyście żwawe wyłomami w morenach, przez miljon lat uzgarnianych.
Z pieczar, drążonych przez kamienne pokłady wskutek wzdrygnienia bezdennej granitowej skaliny, gdzie czarne powierzchnie jezior podziemnych trwają nieruchomo w mroku przenigdy nierozdartym spojrzeniem oczu istoty żyjącej, — skradają się wody czarne chodnikami wykapanemi w granicie, lub wyżartemi w wapieniu do przepaści głębokiej, którą biały ich wodospad napełnia powabem niewysłowionym.
Z łanów leśnych, sianych wytrwale przez zamierzchłość stuleci po garbach nieprzebytych wzgórz Śląska, z trzęsawisk torfowych, ponad któremi najobfitszy mży deszcz, z pośród gnatów korzennych