Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/53

Ta strona została przepisana.

Skoro sroga górska zima napełniać pocznie strumienie zielonawemi igłami lodu, okryje głazy i żwiry ich dna seledynowym kożuchem szkliwa, a fale przepełni miazgą kryształów śryzu, wkrótce i na dnie wielkiej rzeki tworzy się masa lodowa kilkustopowej grubości, przyrastająca do brył iłu dennego, okuwająca podwodne kamienie i pnie gnijącej prądowiny.
Gdy zaś i niziny obejmie ostry polski mróz i zewnętrzne zwierciadło rzeki ścina się w skorupę, podwodne sowy lodowe wstają z dna, dźwigając w szponach swych ciężkie nieraz kamienie, które w sobie zamknęły, łączą się z lodem powierzchni i zmarzają w jednę warstwę niezłomną.