Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/59

Ta strona została przepisana.

Odwala pługiem wilgotne skiby ziemi i słucha świstu wichru, w którym ongi ponad Pucka zatoką trzepał się znak: — ręka po ramię, trzymająca miecz, lub orzeł biały w czerwonem polu.
Patrzy sam jeden w te sine, dalekie wody, po których pływały okręty w Gdańsku Sobiesławowiczów zbijane, flota gardziny Krzywoustego w dwunastym wieku, idąca na wyprawę wojenną do Danji, statki Zygmunta Augusta i Władysława Czwartego, wypuszczane z fortecy w Pucku.
Kiedy w te niziny zstąpili ludzie polskiego szczepu, zna tylko pieśń, gadka ludowa, którą usłyszał był i zapisał w zaraniu dwunastego stulecia wielki nasz pisarz narodowy, zwany Gallusem, Sallustjusz państwowej Bolesławów potęgi.