Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/70

Ta strona została przepisana.

wszystkich świątyniach miasta Wrocławia wygłaszano kazania jednej niedzieli po polsku, drugiej po niemiecku, — a na zachód od tego miasta, daleko, bo aż po kraj łużycki, można było rozmówić się z wiejską ludnością łamanym polskim językiem.
Gdyby się tam dziś znalazł w pustyni, otaczającej grobowce książąt piastowskich, w obrębie katedry biskupstwa, które jedno z trzech w swojem polskiem królestwie fundował król Krzywousty, — jakżeby przeszedł przez to miasto ze swem sercem płonącem, wśród „obcego narodu, który nas nienawidzi“?
Lecz wielkie dzieło budowniczych i pracowników istoty, zakresu, bezgranicza bytu narodu polskiego: — Chorobrego, Krzywoustego, Śmiałego, Kazimierza,