Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/71

Ta strona została przepisana.

Stefana, Żółkiewskiego, Czarnieckiego, Kościuszki, Mickiewicza, — po tylu zamachach, ciosach i klęskach stoi niepokonane, rozrośnięte i młode na nowo.
Wiedza i praca poznańska, jak hak dźwigający, czeka na chwilę, ażeby zarzucić się na ogniwa wielkiego królewiackiego łańcucha.
Miłość i entuzjazm, dwa ziarna cudowne, wyhodowane w moskiewskiej niewoli, czekają na chwilę siewu w wyhodowane, lecz bezduszne skiby Galicji.
Tęsknią do siebie te same cnoty kresowe: — śląskie i polsko-litewskie.
Czekają jałowe wydmy, błota i ugory, martwe pagóry i wyboiste drogi, puste szkoły i nędzne chałupy na wiedzę, doświadczenie i energję emigrantów.
O, Wisło, Wisło!