skie „Society for Psychical Research“ lub wiedeński „Parapsychisches Institut“, skupiające badaczów niezmordowanych; studja umysłów tak przenikliwych i wytrwałych, jak Geley i Richet w Paryżu, Schrenck-Notzing w Monachjum, Ochorowicz w Warszawie, Czernin-Dirkenau w Wiedniu, Morselli w Medjolanie, Oliver Lodge w Londynie, William James w Nowym Yorku i tylu, tylu innych — stały się źródłem rewelacyj o skutkach ogromnych.
Metapsychika, jak nazwał ów dział zjawisk tajemniczych prof. Charles Richet, albo parapsychologja, względnie parapsychofizyka, jak proponował prof. Oesterreich z Tybingi, otworzyła nowe widnokręgi, i nie pomógł opór luminarzy materjalizmu, wzdragających się uznać nowe odkrycia, jak owi uczeni koledzy Galileusza, wzdragający się spojrzeć w teleskop, aby nie stwierdzić istnienia księżyców Jowisza.
Ludzkość stanęła ponad tem, co mogły stwierdzić najdokładniejsze, najzmudniejsze badania fizjologów.
Mózg ludzki zbadano przy pomocy nowych środków naukowych jak najdokładniej, komórki jego, włókna nerwowe, gruczoły — słowem szczegóły najdrobniejsze, ale, gdy już, już zdawało się, że dotarto do jądra ostatniej komórki, że już nieuchwytne prawie nici aparatu mózgowego podzielono i rozklasyfikowano tak, iż utworzył się doskonały system mechaniczny — zawsze powsta-
Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/131
Ta strona została uwierzytelniona.