Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkie jednak te pisaniny i zapowiedzi nie spełniły się jakoś. Przestano nawet w szerokich masach wierzyć, aby mogły się spełnić kiedykolwiek.
I nie było w tem nic dziwnego. Sfederowanie całej Europy, ustalenie w niej porządku i ładu, zapewnienie wszystkim dobrobytu, światła, ciepła i zdrowia, zrodziły beztroskę i lekkomyślność, unikającą myślenia o rzeczach nieprzyjemnych, zastanawiania się nad skomplikowanemi zagadnieniami, wytworzonemi przez nowy porządek społeczny w stosunku pomiędzy starym Zachodem, a starszym jeszcze, lecz posiadającym zupełnie odmienną kulturę, zupełnie odmienny sposób myślenia, światem Wschodu.
To też minęło kilka sekund, zanim nieprzyjemne uczucie potrzeby wytężenia myśli w kierunku zapowiadanego niebezpieczeństwa przemogła miłość dla mówcy.
Gdy jednak wybuchły oklaski, to już zwykła radość życia opanowała wszystkich, już zapomniano o ostrzeżeniu pod wpływem beztroski.
Gdyby wszakże pilny, chłodny obserwator rozejrzał się po hali, to spostrzegłby z pewnością, że nie na wszystkich twarzach maluje się ta beztroska, że nie wszystkie dłonie klaskają gorliwie. Dojrzałby może na najwyższych stopniach olbrzymiego amfiteatru grupy postaci, składających pozornie tylko ręce do oklasku, sypiących natomiast z wąskich, skośnych powiek spojrzenia nienawiści