Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

koła niego przedmioty nawet martwe. Gdy zaś po próbach stał się gelongem, sława jego świątobliwości i wytwarzanych przez niego czynów niezwykłych towarzyszyła mu już wszędzie. Cóż dopiero mówić o tem, co się działo, gdy, obrany chanpolamą, stanął na czele monasteru?
Gdy wkraczał do świątyni, wówczas nietylko, jak przed Dalaj-lamą w Potali, zapalały się same lampy, tam wiszące, ale i wrota jej otwierały się przed nim samorzutnie, a gdy wzniesiony na ołtarz w szatach złocistych siedział na tronie, wtedy tłumy, przed świątynią zebrane, przejmował lęk nieopisany i wpadały w ekstazę, gotowe na wszystko dla tego, którego uznawały już za bodisata[1].

I najpobożniejsi nawet getsułowie i gelongowie obawiali się spojrzeć w oczy swego przełożonego, takie z nich biły pioruny ducha, przeszywające ich myśli najtajniejsze, choć senne, zdawałoby się, powieki przysłaniały blask źrenic chubilchana.

  1. Lama — dosłownie „starszy“, właściwie: opat. Tytuł ten jednak dawany jest wszystkim duchownym lamaickim.
    Bandi — nowicjusz, getsuł — mnich, gelong — kapłan wyświęcony, chanpo — przeor.
    Oros — Rosjanin.
    Chubilchan, chutuchtu, bodisat (bodhisat) — wcieleni święci lamaiccy różnych stopni.
    Zawiła doktryna metafizyczna Bodisatu, zwana przez zwolenników jej Wielkim Wozem (Maha-jana), w odróżnieniu od stworzonej przez Sakkia Muniego Gotamę (Buddę) doktryny Arahatu (Nirwany), zwanej przez nich Małym Wozem (Hina-jana), opiera się na dowodzeniu, że wielkość, dobroć i prze-