Ta też okoliczność, że przepowiednia sprawdziła się tak szybko, dawała Ludkowi powód do insynuacji, jakoby już wówczas Znicz działał w zamiarze wywołania wojny.
Rząd polski, obarczony ogromem pracy i odpowiedzialności wobec rozwijających się błyskawicznie wypadków, nie zważał na agitację warcholską ostatniego Mohikanina demagogji, jak nazwały Ludka niektóre pisma humorystyczne. I Znicz, dzielący teraz swój czas pomiędzy posiedzenia parlamentu wersalskiego, a narady ministrów polskich, na które był stale wzywany, wysłuchiwał w przerwach bez wzruszenia relacyj Parkera o działalności Ludka.
Z chwilą wszakże nadejścia już zupełnie pewnych danych o żywiołowym ruchu Azjatów, z czego wypływała konieczność zapewnienia wewnętrznego spokoju w kraju dla skutecznego zorganizowania obrony, rząd, przybrawszy automatycznie charakter dyktatury, ogłosił stan wyjątkowy i zawiesił swobody konstytucyjne. Stało się to w chwili, gdy twórcy klubu „Pokoju i dobrobytu“ rozlepiali po mieście plakaty, zapowiadające nazajutrz wielką manifestację uliczną i wiec w hali obchodowej.
Znicza, powracającego właśnie z sesji parlamen-