Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/204

Ta strona została uwierzytelniona.

ne awangardy najeźdźców posunęły się o kilkadziesiąt kilometrów naprzód, gdy nadleciała wiadomość o zjawieniu się nad terytorjum Rosji europejskiej pierwszych eskadr azjatyckiej floty powietrznej i tuż za nią — o ruszeniu na Zachód nowoczesnego Czingisa we własnej osobie na czele niezliczonych csałanów.
Europa była gotowa na przyjęcie gości.
Główna broń nowoczesna: floty powietrzne, złożone z eskadr ciężkich i lekkich, obejmujących krążowniki i transportowce, balony sterowe, tudzież samoloty wywiadowcze, torpedowe, gończe i inne — stały w punktach strategicznych, zaopatrzone w materjały bojowe, a nawet wywiadowcy polscy, na których to z takim patosem wskazywał Ludek swym słuchaczom, ruszyli już na Wschód.
Polska, jako najbardziej zagrożona, znalazła się pierwsza na stanowisku.
Osiągnąwszy nareszcie po długiej i ciężkiej walce z wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi potęgę, zdołała zadziwiająco szybko, dzięki właściwej Polakom lotności umysłu i miłości kraju rodzinnego, wyzyskać swe bogactwa naturalne, rozwinąć swój przemysł, handel i rolnictwo. Rozumiejąc zaś z bolesnego doświadczenia doniosłość pogotowia wojskowego, postawiła armję swą na wysokości nowoczesnych wymagań.
Zaspokoić wymagania te wogóle nie było łatwo, w sztuce bowiem wojowania nastąpił prze-