wrót zupełny. Olbrzymi rozwój lotnictwa i żeglugi podwodnej, zastosowanie elektryczności we wszystkich kierunkach, udoskonalenie broni chemicznej i owej nowej broni: promieni palących, o których przebąkiwano już podczas wielkiej wojny światowej, a które przewidział wizjonerski umysł angielskiego powieściopisarza, H. G. Wellsa[1] — wszystko to zmieniło sposób prowadzenia wojen.
Gdy przedtem walczono na ziemi i na wodzie, teraz walki rozgrywały się głównie w powietrzu i w głębinach morskich; gdy przedtem o powodzeniu rozstrzygały niezliczone zastępy piechoty i dziesiątki tysięcy potwornych dział — teraz główną broń stanowiła armja powietrzna i laboratorjum fizyko-chemiczne.
Jeżeli wszelako z jednej strony umysł ludzki wysilał się na tworzenie nowych narzędzi zniszczenia, to z drugiej — wynajdywał też coraz pomysłowsze sposoby obrony przeciwko niosącym śmierć narzędziom, przez siebie wynalezionym.
Wprost przerażające wydawały się następstwa wprowadzenia do sztuki wojowania znanych gazów i płynów trujących — wnet jednak znaleziono przeciwko nim odtrutki, a odpowiednio urządzone i wentylowane schroniska podziemne zapewniały mieszkańcom miast bezpieczeństwo. Niesłychaną trwogę wywoływały swego czasu te-
- ↑ H. G. Wells. The War of the Worlds.