ski z szybkością początkową 1,100 metr. na sekundę, postęp więc osiągnięty w ciągu 26 lat nie był znów taki, aby mógł zadziwić rzeczoznawców.
Niemcom jednak w osiągnięciu takiej donośności strzału przyszedł w pomoc przypadek, którego nie przewidywano. Mianowicie, przy ustawieniu olbrzymiego działa pod znacznym kątem, dochodzącym 55°, aby pocisk mógł zatoczyć większy łuk w powietrzu, dosięgał on wysokości 38 kilometrów, t. j. strefy, w której powietrze jest dziesięciokrotnie rzadsze niż na powierzchni ziemi, co w odpowiednim też stopniu zmniejszało jego opór. W tej więc tak bardzo rozrzedzonej warstwie powietrza pocisk leciał szybciej, zanim przez ciążenie ku ziemi nie znalazł się znów w gęstszych warstwach atmosfery, co razem wzięte z początkową jego szybkością pozwalało mu przebyć odległość 110 kilom. (w rzeczywistości jednak większą wobec łuku, który zakreślał w powietrzu) w ciągu 3 minut z szybkością końcową jeszcze 700 met. na sekundę.
Zużycie jednak działa, strzelającego na tak znaczną odległość, wymagającego zatem ogromnych ładunków materjału wybuchowego, było tak znaczne, że pociski jego padały częstokroć w odległości 20 kilom. jeden od drugiego, i tylko rozległość celu, do którego zmierzały (Paryż obejmuje powierzchnię 200 kilom. kwadr.), uzasadniała zastosowanie tego bombardowania. Bombardowanie to zresztą, oprócz jednego wypadku, mianowicie
Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/252
Ta strona została uwierzytelniona.