rozrosło się z nich na wszystkie strony w promieniu dziesiątków kilometrów, a przytem ulice i place podległy takim zmianom regulacyjnym, zastosowanym do potrzeb nowoczesnych, że wobec nich głośne burzenie starego Paryża przez Haussmana za Napoleona III możnaby nazwać igraszką. Ocalał jedynie sędziwy rynek Starego Miasta, były Zamek Królewski i gdzie niegdzie budowla historyczna, nie przeszkadzająca w przeprowadzeniu planu regulacyjnego. Były to jedyne nieme świadki wieków romantyzmu politycznego, w których przy wszelakich poczynaniach przeważało rozrzewnienie nad przeszłością, czułość dla dzieła ojców i praojców. Dziś nad wszystkiem górowały względy praktyczności, nad wszystko wybijał się cel ułatwienia, uprzyjemnienia życia.
Nowa, ogromna Warszawa, rozciągająca się częściowo i na gruzach starej, zbudowana zaś na podstawie astronomicznej, propagowanej już na początku dwudziestego wieku przez zasłużonego urbanistę francuskiego, Augustyna Reya, stała się dziś miastem pełnem światła, przenikającego wszędzie, pełnem przestrzeni, umajonej zielenią bulwarów i parków. Zagrażający jej swego czasu system potwornych drapaczów niebios, czyniących z niektórych miast amerykańskich ciemne, wilgotne wąwozy górskie, a być może potrzebny wówczas dla szybkiego załatwiania interesów handlowych i przemysłowych wobec niewystarczających środków komunikacji — mógł być tutaj
Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.