przed kapitałem, panowanie jednak bolszewizmu w Rosji wykazało całą bezpodstawność tego twierdzenia, niosąc za sobą terror okrutny, niesłychany w dziejach świata, przelewając morze krwi i niszcząc razem z kapitałem także pracę, a nawet chęć do niej, rozleniwiając tłumy i zastępując współzawodnictwo twórcze tępym etatyzmem i martwą literą dekretów.
Dekretami jednak, opartemi na bagnetach i na mieczu katowskim, nie buduje się świata. Rosja więc stała się wielkiem, strasznem cmentarzyskiem nietylko ludzi, ale wszelkiej pracy ludzkiej.
Pomimo to bolszewizm, jako schlebiający najgorszym instynktom człowieka-zwierzęcia i podniecający straszliwe apetyty motłochu, przewalił się falą czerwoną po Europie. I dopiero, gdy ludy europejskie odczuły na własnej skórze grozę zagłady kultury i cywilizacji, wytworzonych przez długie wieki ewolucji — nastąpiło otrzeźwienie; kapitał i praca, w znaczeniu powyżej podanem, zetknęły się, zbliżając się stopniowo ku sobie drogą kooperacji, na przekątnej czworoboku i zagrodziły drogę czynnikom zguby.
Na tej podstawie wyrósł w Europie nowy gmach działalności ludzkiej. Zaczął się okres pracy pokojowej, opartej na współdzielczości w najszerszym zakresie, poszanowaniu współzawodnictwa, jako bodźca do czynu i udoskonalenia produkcji, wreszcie na rehabilitacji własności indywidualnej, a namiętne hasło Brissota: „La propriété c‘est
Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.