Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ III.
ZJAWA.

Długo wpatrywał się Znicz w połyskujące wgłębienia tajemniczych hieroglifów na metalowej taśmie.
Myśl jego krążyła dokoła pytań: jak nieproszeni goście wtargnęli bez naruszenia sztucznych zamków do jego mieszkania i czy osiągnęli cel swej wizyty?
Co do drugiego, to niewątpliwie odpowiedzi udzieli mu taśma, którą trzyma w ręce, gdy dokonany będzie przekład utrwalonej przez nią rozmowy. Załatwią mu to tłumacze biura azjatyckiego sekretarjatu stanu w Wersalu, narazie jednak ważniejszą jest sprawa zabezpieczenia na przyszłość posiadanego zbioru dokumentów. Za kilka godzin wyruszy na posiedzenie parlamentu europejskiego, mającego niebawem zakończyć przedłużoną tym razem sesję letnią głosowaniem nad postawionym przez niego wnioskiem azjatyckim. Powróci dopiero późnym wieczorem, jeżeli więc intruzom nie powiodło się przedsięwzięcie, to mogą wtargnąć tu powtórnie w czasie jego nieobecności.
Postanowił zatem natychmiast zawiadomić o