a dziś jeszcze znajdzie się pod taką opieką naszych przyrządów strażniczych, że mysz nawet nie przeciśnie się do tego gabinetu bez naszej wiedzy. Możecie spać spokojnie.
Szef policji nie przesadzał. Nowoczesna technika ochronna pozwalała policji czuwać nad wskazanemi jej mieszkaniami zdaleka zapomocą automatycznych przyrządów odzwierciedlających, które zdradzały natychmiast centrali policyjnej obecność w danem mieszkaniu nieproszonego gościa bez względu na przedsięwzięte przez niego ostrożności, a także utrwalały jego postać na płycie fotograficznej, ustawionej w centrali, choćby nawet cofnął się niezwłocznie.
O metalowych przewodnikach telefonicznych i telegraficznych, które złoczyńcy dawniejsi mogli w razie potrzeby usuwać, dziś już zapomniano, a sama próba zniszczenia przyrządu strażniczego nietylko wystarczyłaby do odfotografowania na odległość ich postaci, ale także wywołałaby taki alarm, że nie uszliby ajentom policji. Azjaci zatem, którzy wtargnęli do mieszkania Znicza, musieli wiedzieć, że mieszkanie to nie jest zaopatrzone w takie przyrządy.
— Ale przecież — wtrąciła pani Ira głosem rozdrażnionym — moglibyście przynajmniej ująć tych, którzy zakradli się tu wczoraj. Wszak musieli pozostawić ślady.
Parker zatoczył półkole wyciągniętą ręką.
Strona:Stefan Barszczewski - Czandu.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.